Tak smutno... tak smutno :( Nie ma po was żadnego śladu :(((((( To nie znaczy, że nie będę pisać ;)
Liczę na was <3
Levy
Nie wiem ile godzin minęło. . . Czy może to był dzień, dwa lub tydzień?
Nawet jeśli minąłby rok nie zauważyłabym tego, teraz moje serce było
daleko. Nie wiedziałam czym jest czas. . . nie zdawałam sobie sprawy, z
tego co mnie otacza. Być może uznano by, że przesadzam. Ale jeśli ktoś
naprawdę kogoś kochał, mocno z całego serca tak, iż nie wiedział czym
jest oddychanie ... myślę, że istniało wielu takich, którzy czuli
podobnie. Z każdą przebytą milą czułam rozdzierający ból, jakby część
mnie umierała bezpowrotnie w wielkich męczarniach. Nie byłam wstanie
określić, czy kiedyś ten ból minie. . . Może okaże się zbyt silny by go
stłumić w sobie, ukryć głęboko w podświadomości . . . Możliwie to jest?
Nie mam zielonego pojęcia, co się teraz ze mną stanie.
Statek przybił to portu wyspy Kasir, wcześniej nie wyglądałam z pokoju,
w którym na czas podróży człowiek mógł się zrelaksować. Teraz wzięłam
wszystkie swoje rzeczy i wyszłam z ogromnego statku na jeszcze większą
wyspę. Gdy wychodziłam na brzeg oślepiło mnie słońce, przed moimi oczyma
ukazał się raj, po plaży chodzili roześmiani ludzie, szczęśliwe
rodziny. . . szczęśliwe pary. Poszłam dalej, było gorąco. . . teraz
żałowałam zakupu samych długich spodni, nie przewidziałam, tego iż
znajdę się na tropikalnej wyspie, gdzie jest taki upał. Im dalej
wchodziłam na piasek, tym bardziej wyspa Kasir mnie oczarowywała swym
pięknem. Czemu nigdy tu nie popłynęłam ? Za pewne, dlatego, że nigdy nie
ośmieliłam bym się wydać tyle pieniędzy na raz. Tyle klejnotów na jeden
rejs i nie miałam już na powrót, z czego akurat się cieszyłam. Nie
będzie mnie kusił powrót do Fiore . . . ani do Magnolii.
Najpierw pomyślałam nad tym w co się ubiorę, uciekając wzięłam torbę, w
której było upchniętych kilka sukienek, a nawet strój kąpielowy. . . "
Jakby ktoś to zaplanował " - westchnęłam w duchu. Znalazłam
przebieralnie, które było równomiernie rozstawione na plaży. W każdej
chwili wycieczkowicze mogli zmieni swoje kreacje, tak też robili. Piękne
kobiety wchodziły w barwnych sukienkach do przebieralni, a wychodziły w
seksownych strojach kąpielowych. Za nimi podążali mężczyźni ustawieni
za pięknościami sznurkiem. Patrzałam na nie z zazdrością - " Nigdy nie
będę nawet w połowie tak seksowna jak one " - żal ściskał mi gardło "
Gajeell pewnie pragnie silnej i pięknej kobiety, nie takiego kogoś jak
ja". Znowu zbierało mi się na płacz, teraz wszystko potrafiło wytrącić
mnie z równowagi.
Wzięłam się w garść i wskoczyłam do
przebieralni, wybrałam jedną z pięciu sukienek jakie miałam przy sobie.
Spojrzałam na siebie w lustrze krytycznym wzrokiem ...Sukienka była
żółta, bo w tym kolorze było mi najlepiej, upięłam włosy i wsunęłam w
nie spinkę z kwiatkiem.
- Ciekawe, czy bym spodobała się jemu ? - szepnęłam cicho do siebie.
Nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo przejmuję się swym wyglądem skoro
go tu nie ma. Z ciężkim sercem wyszłam na zewnątrz, kilka młodzieńców
zwróciło swe twarze w moim kierunku, zarumieniłam się, przez co
spoglądali na mnie z jeszcze większym zainteresowaniem. Szybko więc
udałam się do pięknie wyglądającego hotelu, był cały zrobiony z białego
kamienia, w którym można było się przejrzeć. Miał bardzo duże okna,
dzięki czemu było widać jasne i luksusowe wnętrze. Skierowałam się do
wejścia, szklane drzwi otworzyła mi obsługa, hol był utrzymany w jasnym
błękicie i delikatnej czerwieni. Szybko chciałam wynająć pokój, ale
obawiałam się, że może mnie na to nie stać, w końcu samo przepłyniecie
statkiem było strasznie drogie.
- Dzień dobry - powiedziałam do mile wyglądającej portierki, która jak głosiła plakietka miała na imię Viola.
- Witam. Jak podoba się panience nasz hotel ?
Viola była dobrze wychowana i miła.
- Jest piękny. . . Jestem ciekawa jak wygląda przykładowy pokój - odrzekłam.
- Jak pani zainteresowana ? - Nie przymuszała mnie jako klientkę. Bardzo mi się to podobało.
- Hmm. . . Ile kosztuje jeden nocleg? - spytałam w sercu błagając, aby cena nie była zbyt wysoka.
- Jeden nocleg to równe 100 klejnotów.
- Jak to ? Tylko tyle - osłupiałam - Przecież sam rejs jest taki drogi.
- I właśnie o to chodzi. Wystarczy, że ceny biletów są wysokie.
- Więc biorę ! - powiedziałam z radością, chociaż tu los się do mnie uśmiechnął.
Po kilku godzinach wyszłam na plażę, obserwowałam bawiących się ludzi,
czasami wydawało mi się, że wśród rozbawionego tłumu widzę moich
przyjaciół. Łzy stanęły mi w oczach, przystanęłam tam, gdzie ku górze
pięły się tropikalne rośliny, a na ich tle odbijały się kolorowe
ptaszki. Zrobiłam parę kroków w głąb gęstwiny, gdy nagle zatrzymał mnie
męski głos.
- Niebezpiecznie tak samemu wchodzić w głąb wyspy. To
wręcz zabronione, nikt nie wychodzi sam poza obręb plaży. Jedynie z
doświadczonym przewodnikiem.
Odwróciłam się, przede mną znalazł
się młody mężczyzna, zaledwie dwudziestoletni. . . Jego twarz okalały
złote fale, a na pierwszy plan wysuwały się soczyście zielone oczy.
- A więc, może znasz jakiegoś przewodnika ? - spytałam.
-
Tak się składa, że ja nim jestem, ale dzisiaj mam wolne. Jeśli jednak,
tak piękna dziewczyna jak Ty, zechce pójść na spacer, to przyjemnością,
się nią zaopiekuję - powiedział z dość flirciarskim tonem.
-
Wiesz, chyba skorzystam z twojej propozycji - posłałam do niego uśmiech,
ale szybko przypomniałam sobie o Gajeellu i na mojej twarzy pojawił
smutek.
- Co się stało ? - spytał zmartwiony.
- To dość skomplikowane. . .
-
Heh, chodź na spacer, te widoki potrafią rozchmurzyć każdego -
uśmiechnął się promiennie i wyciągnął do mnie rękę - A tak w ogóle
jestem Lucas, a Ty piękna?
Pierwszy raz ktoś zobaczył we mnie
coś innego, niż małą, bezradną dziewczynę, którą za każdym razem, ktoś
musi ratować z opałów. Widział we mnie kobietę , godną zainteresowania
przystojnego mężczyzny.
- Levy, jestem Levy - odpowiedziałam na jego uśmiech.
Odwróciłam się do niego plecami i ruszyłam na przód, szybko do mnie dołączył.
- Co to znak na twych plecach ? - był autentycznie zaciekawiony.
Przystanęłam by mógł się przyjrzeć, chodziło mu o znak Fairy Tail,
który miałam na łopatce. To jedyne co mi zostało po tych kilku nastu
latach w gildii.
- To znak mojej gildii. . .
- Jesteś magiem ? - spytał podekscytowany.
- Tak, magiem Fairy Tail, a przynajmniej byłam. . .
- Fairy Tail, ta co teraz jest najsilniejszą gildią Fiore ? I dlaczego byłaś ? Co się stało ?
- Odeszłam - w moich oczach stanęły łzy - Dlatego tu jestem, uciekłam jak najdalej potrafiłam.
- Dlaczego?
Spojrzałam na piękne rośliny i także zwierzęta chowającego się między
liśćmi. Chciałam zapomnieć o tamtym życiu, rozpocząć nowe, bo to jedynie
może mi pomóc uratować siebie. Czy mam powiedzieć, że mam złamane serce
?
- Hej, możesz mi powiedzieć, jestem dobry w słuchaniu ludzi - powiedział słodko.
- Powiedziałam komuś kilka rzeczy, które mnie męczyły bardzo, bardzo długo - westchnęłam.
- Aha, rozumiem, to pewnie chodzi o jakiegoś faceta ?
- Dokładnie - pogratulowałam mu domyślności.
Szliśmy dalej, opowiedziałam mu o moim upokorzeniu i o bólu jaki
odczuwałam. Słuchał mnie uważnie z współczuciem , nie rozumiem za
bardzo, czemu tak się na niego otworzyłam. Nie wiem, ile czasu minęło,
rozmawialiśmy potem jeszcze o naszych zainteresowaniach. Okazało się, że
również sporo czyta, jednak jak powiedziałam jaką bibliotekę miałam w
swoim mieszkaniu, wymiękł. Kilka razy się uśmiechnęłam, na co on
opowiadał mi tym samym. Nagle zorientowałam się, że niebo pociemniało,
gdy wyszliśmy na coś , co przypominało polankę.
- Chyba musimy
wracać - powiedziałam i ruszyłam w drogę powrotną, ale zorientowałam
się, iż idę sama. Stanęłam w połowie drogi do linii drzew, odwróciłam
się i zobaczyłam jak stoi nadal w tym samym miejscu, ze spuszczoną
głową. Wydawał mi się smutny, więc podeszłam do niego.
- Lucas, idziemy już, zaraz zapadnie noc i jestem zmęczona.
- Nigdzie nie pójdziesz, złotko - powiedział jakiś głos złowieszczym tonem.
Z lasu wyłonił się mężczyzna podobny do Lucasa, tyle, że wyglądał na
starszego i miał krótko przystrzyżone włosy. Zieleń jego oczu
przysłaniała szara mgła, a twarz wykrzywiał okrutny uśmiech.
-
Dobra robota Lucas, twój urok znowu nas nie zawiódł. - zaśmiał się i
zaczął mnie okrążać jak jakieś bydle na sprzedaż - Ładna. . . oo i co ja
widzę, znak Fairy Tail !!!! Brawo, udało ci się lepiej niż zawsze, za
nią dostaniemy bardzo duży okup. Już ja znam te legalne gildie, a tym
bardziej Fairy Tail, za nic nie pozwolą, aby coś się stało ich muszce.
- Lucas, o co chodzi ? - spytałam drżącym głosem.
-
Przepraszam Levy - odsunął się w cień. Za drzew wyszło pięciu facetów,
zrobiłam krok w tył z zamiarem ucieczki. Jednak ten blondyn wyciągnął
ręce przed siebie i krzyknął.
- Paraliż!
Nagle
skamieniałam, nie mogłam ruszyć chociażby palcem. Już wiedziałam co się
dzieje, zostałam oszukana i wprowadzona w pułapkę ciemnej gildii dla
okupu.
- Zwiążcie ją chłopcy.
Godzinę później byłam
przywiązana do drzewa, w ich obozie w głębi wyspy. Próbowałam się
oswobodzić, ale więzy były mocne. Nie robili tego pierwszy raz.
- Już nie długo my dostaniemy kasę. . . Twoi ziomkowie tu przypłyną i zajmiemy się nimi !
Źle widziałam moją przyszłość, i martwiłam się o moich przyjaciół. Co
jeśli te zbiry w jakiś sposób znajdą moich przyjaciół i przekażą
wiadomość, że jestem przytrzymywana ?
-Gajeell - szepnęłam, chciałam, żeby mnie słyszał
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz